Szczęście - tak wiele pytań, a garstka odpowiedzi, w zadumie jeden wątek, czy gdzieś w nas ono siedzi. Czy uśmiech wciąż nas śledzi i czego jest powodem, raz diabeł, a raz anioł - między kowadłem i młotem... Czym jest ta radość? Emocją, uczuciem? Czy można nią pokonać te ciągłe w sercu kłucie? Znów znaki zapytania, od trwania w tym głupieje, czy szczęście to euforia? Sam nie wiem co się dzieje... Wciąż mdleje ta świadomość co piękne, co prawdziwe, czym wiara nas napełnia? To martwe? Żywe? Z podziwem patrzę na tych, co wciąż z głową ku górze, co jest zwane szczęściem? Realia wszelkie burzę. W naturze ludzkiej - standard, lecz w głębi kalejdoskop, czy wierzyć w przeznaczenie, tarota i horoskop? Zbyt wiele jest tych pytań, na większość tylko - nie wiem, czy raj jest tu na ziemi, czy ziemia jest tam w niebie (?)
|